Misja Boliwia 2023 - relacja 7

Trudnym dla mnie doświadczeniem (Michał) był moment, kiedy ojciec Wojtek, u którego jesteśmy zabrał mnie do szopki gdzie stał duży motor i powiedział, że żebym nauczył się tym jeździć, bo to jest najlepszy środek transportu tutaj. Trochę się denerwowałem, a stresu nie dodawał fakt, że miałem wozić Alicje. Na szczęście mamy dość duży ogród i przez tydzień jeździłem po ogrodzie pomiędzy sadzonkami pomarańczy, o które ojciec Wojtek niesamowicie dbał (myślę, że gdybym uszkodził którąś, to motor zostały mi zabrany;-)

Po tygodniu nadeszła pierwsza próba jazdy na wioskę, jednak pierwszy raz pojechałem sam za samochodem ojca Wojtka. Trasa niedaleka bo ok 10km ale tymi drogami to jak 50... Wszystko się udało i następnym razem jechałem już z Alicją. Z czasem podróże na wioski na motorze stały się prawie codziennością.

W tym tygodniu pożegnaliśmy Beatę, która przez 2 miesiące w szkole muzycznej Paz y Bien w San Ignacio, uczyła gry na flecie. Na koniec dzieci zagrały piękny koncert, pokazując swoje umiejętności i wielkie serce do muzyki. Takie wydarzenia są dla nich czymś niesamowitym, co zdarza się raz w życiu. Podobnie, flety, które udało się kupić, są prezentem o jakim nawet nie śniły. Wiele dzieci gra tutaj na fletach zrobionych z rurek PCV, bo nie stać ich na te drewniane. Dlatego, ten dzień był ich świętem. Przyglądaliśmy się z dumą i dodaliśmy coś od siebie - galaretki i babkę, które zniknęły zaraz po występie 😊

I tak jedna fiesta się kończy, a inna zaczyna 😄 Mieliśmy okazję uczestniczyć w odpuście w Carmencita, Santa Ana, Sañonama, Candelaria i San Roque, a nawet w Chrzcie św. 23 dzieci i ślubie! Tym samym ciągle poznajemy piękno tutejszej kultury ❤